sc Agonia bogów: schyłek mitologii: Opowiadanie 20
Layout by Scar

piątek, 25 marca 2016

Opowiadanie 20

     - Nie - krzyknęła Bellona, po czym stanęła przed Lokim.             
     Przyjęła to uderzenie na siebie ze skrzyżowanymi rękami. I choć było naprawdę silne, to cofnęła się zaledwie o mały kroczek i tym samym oślepiając wszystkich. Gdy światło znikło, przed nimi nie stała już kobieta w sukni ślubnej, lecz bogini wojny w swoim boskim stroju, ale to i tak miało najmniejsze znaczenie. Wszyscy patrzyli na skrzydła Bellony, które znienacka urosły na jej plecach. Były koloru czarnego, lecz biła od nich jasność.
     Lucyfer zaczął się śmiać.
     - No proszę. W życiu nie spodziewałbym się czegoś takiego. Widać, że to moja krew, ale ta jasność bijąca od ciebie jest nie do zniesienia. Fuj.
     Bellona prychnęła. Najwidoczniej odzyskała już pełną świadomość i kontrolę nad ciałem. A także nową energię. Energię, której brakowało jej przez tygodnie. Teraz, gdy to wszystko skumulowało się, jakoś musiała wykorzystać ten pokład. I nawet wiedziała już jak. Przed nią stał pewien wkurzający facet, który w każdym swoim geście prosił się o porządne manto. Jakże mogłaby mu odmówić?

     Po wyszeptaniu zaklęcia w ręce Bellony pojawił się miecz. Obejrzała go dokładnie i zauważyła, że przy rękojeści pojawił się wzorek przypominający pióra. Wzruszyła ramionami i wymierzyła ostrze w stronę ojca. Ten zaśmiał się perfidnie i chwycił w ręce swój oręż - długi półtorak. Nie był wprawdzie tak długi, jak jej miecz, lecz wyglądał na bardzo ostry, zadbany, a w dodatku mocy dodawała mu brązowa poświata, która świadczyła o obecności anielskiej mocy.
     Kobieta zaatakowała jako pierwsza. Wprawdzie niezręcznie, gdyż Lucyfer wzbił się w powietrze, a ona nie miała zielonego pojęcia, jak się lata. Skrzyła były jak dodatkowe ręce, którymi sterujesz, lecz siła oporu, odpowiednie ułożenie skrzydeł pod kątem i wiele innych czynniku sprawiały, że jej lot nie był tak szybki i zgrabny jak Lucyfera. To w końcu nie jej wina, że młode anioły uczą się latać, a jej nikt nie powiedział nawet, że w ogóle ma coś wspólnego z aniołami!
     Szybki atak Bellony został obroniony przez Lucyfera, który nie ociągał się i z impetem oddał jej w lewy bok. Błyskawiczne słowa bogini wojny przeszyły powietrze, a w miejsce, gdzie powinien uderzyć miecz, pojawiła się  złota tarcza, która zniknęła równie szybko, co się pojawiła. Uśmiechnęła się szeroko i zaczęła kontratakować swoim mieczem.
     Lucyfer był jednak bardziej przebieglejszy, niżeli im się zdawało. Jego skrzydła ułożyły się jakby do szybkiego wystrzelenia w górę. Bellona rozpoznała to ułożenie, wiele razy widziała tą sztuczkę aniołów. Potrafią w ułamku sekundy wzbić się naprawdę wysoko, a potem runąć z powrotem w dół szybkością błyskawicy. Dlatego przygotowała się na takie uderzenie. Kiedyś myślała nad obronieniem takiego ataku. Jeden fałszywy ruch i śmierć na miejscu, nawet nie trzeba byłoby poprawiać. Wymyśliła obronę na takie uderzenie i przygotowała się zawczasu, gdyż skrzydła komplikowały trochę sprawę i wolała nie zwlekać do ostatniej chwili.
     Książę piekła tego się właśnie po niej spodziewał, więc zamiast wzbić się naprawdę wysoko, uniósł się nieznacznie, po czym zaczął wirować dookoła niej. Zdezorientowała próbowała jakoś bronić wymierzane uderzenia, lecz była zbyt wolna. Straciła swój rytm i z sekundy na sekundę było coraz gorzej.
     Ledwo udało jej się odskoczyć na bok, ale miecz jej wypadł. Wbiła się w powietrze. Skrzydła znacznie utrudniały jej walkę na ziemi, więc nie pozostał jej nic innego.
     - Bellono, nie chcę ci nic mówić, ale tutaj w powietrzu nie masz ze mną szans. Na walkę w powietrzu raczej nie zda ci się ten ciężki miecz i jeszcze masywniejszy młot.
     - Dlatego do takich sytuacjach mam inną broń.
     Zawiłe słowa zawisły w powietrzu niczym echo. W ręce Bellony pojawiła się długa rękojeść, a od niej światło zaczęło tworzyć dalszą część broni. Był to ogromnych rozmiarów bicz z gigantycznymi kolcami. Prezentował się niebezpiecznie.
     Podniosła rękę i zaczęła nad swoją głową wielkie koła. Lucyfer mimo woli cofnął się do tyłu na widok tej dziwnej broni. Nie spodziewał się, że kiedykolwiek zobaczy coś takiego. Broń wprost idealna do walczenia w powietrzu.
     Wymierzyła bicz w jego stronę. W ostatniej chwili jej przeciwnik zrobił unik. Zaczęła się zacięta walka. Nikt nie wiedział, kto wygra. Walka pomiędzy ojcem a córką.
     Ostatecznie jednak do Lucyfera przyłączyło się kilka innych demonów, dlatego Bellona musiała trzymać głowę na karku. Było to niezwykle ciężki i po raz pierwszy w życiu musiała przyznać, że nie podoła. Ostatecznie władca piekieł uderzył ją płazem w twarz. Nie miała już siły dalej się bronić. Miała szczęście, że niefortunnie Lucyferowi wyślizgnął się miecz i nie uderzył jej ostrzem, gdyż już by nie żyła.
     Upadła na ziemię, z braku sił wszystko się zmieniło, ponownie miała na sobie suknię ślubną, a skrzydła zniknęły. Loki podbiegł do niej. Wystarczyło, że tylko jej dotknął, a oboje stali się niewidzialni. Wziął ją na ręce, po czym niezauważeni umknęli przed wzrokiem wszystkich demonów, którzy wpadli w popłoch.

     Z tyłu było jeszcze słychać Lucyfera, którzy wrzeszczy na wszystkich, aby jak najszybciej ich znalazł. Ponadto wszystkich przeklinał.


Przejdź do:
- Opowiadanie poprzednie: Opowiadanie 19
- Opowiadanie następne: Opowiadanie 21 (koniec)

1 komentarz: