-
Nie - krzyknęła Bellona, po czym stanęła przed Lokim.
Przyjęła
to uderzenie na siebie ze skrzyżowanymi rękami. I
choć było naprawdę silne, to cofnęła się zaledwie o mały kroczek i tym samym
oślepiając wszystkich. Gdy światło znikło, przed nimi nie stała już kobieta w
sukni ślubnej, lecz bogini wojny w swoim boskim stroju, ale to i tak miało
najmniejsze znaczenie. Wszyscy patrzyli na skrzydła Bellony, które znienacka
urosły na jej plecach. Były koloru czarnego, lecz biła od nich jasność.
Lucyfer
zaczął się śmiać.
- No
proszę. W życiu nie spodziewałbym się czegoś takiego. Widać, że to moja krew,
ale ta jasność bijąca od ciebie jest nie do zniesienia. Fuj.
Bellona
prychnęła. Najwidoczniej odzyskała już pełną świadomość i kontrolę nad ciałem.
A także nową energię. Energię, której brakowało jej przez tygodnie. Teraz, gdy
to wszystko skumulowało się, jakoś musiała wykorzystać ten pokład. I nawet
wiedziała już jak. Przed nią stał pewien wkurzający facet, który w każdym swoim
geście prosił się o porządne manto. Jakże mogłaby mu odmówić?
Po
wyszeptaniu zaklęcia w ręce Bellony pojawił się miecz. Obejrzała go dokładnie i
zauważyła, że przy rękojeści pojawił się wzorek przypominający pióra. Wzruszyła
ramionami i wymierzyła ostrze w stronę ojca. Ten zaśmiał się perfidnie i
chwycił w ręce swój oręż - długi półtorak. Nie był wprawdzie tak długi, jak jej
miecz, lecz wyglądał na bardzo ostry, zadbany, a w dodatku mocy dodawała mu
brązowa poświata, która świadczyła o obecności anielskiej mocy.
Kobieta
zaatakowała jako pierwsza. Wprawdzie niezręcznie, gdyż Lucyfer wzbił się w
powietrze, a ona nie miała zielonego pojęcia, jak się lata. Skrzyła były jak
dodatkowe ręce, którymi sterujesz, lecz siła oporu, odpowiednie ułożenie skrzydeł
pod kątem i wiele innych czynniku sprawiały, że jej lot nie był tak szybki i
zgrabny jak Lucyfera. To w końcu nie jej wina, że młode anioły uczą się latać,
a jej nikt nie powiedział nawet, że w ogóle ma coś wspólnego z aniołami!
Szybki
atak Bellony został obroniony przez Lucyfera, który nie ociągał się i z impetem
oddał jej w lewy bok. Błyskawiczne słowa bogini wojny przeszyły powietrze, a w
miejsce, gdzie powinien uderzyć miecz, pojawiła się złota tarcza, która zniknęła równie szybko,
co się pojawiła. Uśmiechnęła się szeroko i zaczęła kontratakować swoim mieczem.
Lucyfer
był jednak bardziej przebieglejszy, niżeli im się zdawało. Jego skrzydła
ułożyły się jakby do szybkiego wystrzelenia w górę. Bellona rozpoznała to
ułożenie, wiele razy widziała tą sztuczkę aniołów. Potrafią w ułamku sekundy
wzbić się naprawdę wysoko, a potem runąć z powrotem w dół szybkością
błyskawicy. Dlatego przygotowała się na takie uderzenie. Kiedyś myślała nad
obronieniem takiego ataku. Jeden fałszywy ruch i śmierć na miejscu, nawet nie
trzeba byłoby poprawiać. Wymyśliła obronę na takie uderzenie i przygotowała się
zawczasu, gdyż skrzydła komplikowały trochę sprawę i wolała nie zwlekać do
ostatniej chwili.
Książę
piekła tego się właśnie po niej spodziewał, więc zamiast wzbić się naprawdę
wysoko, uniósł się nieznacznie, po czym zaczął wirować dookoła niej.
Zdezorientowała próbowała jakoś bronić wymierzane uderzenia, lecz była zbyt
wolna. Straciła swój rytm i z sekundy na sekundę było coraz gorzej.
Ledwo
udało jej się odskoczyć na bok, ale miecz jej wypadł. Wbiła się w powietrze.
Skrzydła znacznie utrudniały jej walkę na ziemi, więc nie pozostał jej nic
innego.
-
Bellono, nie chcę ci nic mówić, ale tutaj w powietrzu nie masz ze mną szans. Na
walkę w powietrzu raczej nie zda ci się ten ciężki miecz i jeszcze masywniejszy
młot.
-
Dlatego do takich sytuacjach mam inną broń.
Zawiłe
słowa zawisły w powietrzu niczym echo. W ręce Bellony pojawiła się długa
rękojeść, a od niej światło zaczęło tworzyć dalszą część broni. Był to
ogromnych rozmiarów bicz z gigantycznymi kolcami. Prezentował się
niebezpiecznie.
Podniosła
rękę i zaczęła nad swoją głową wielkie koła. Lucyfer mimo woli cofnął się do
tyłu na widok tej dziwnej broni. Nie spodziewał się, że kiedykolwiek zobaczy
coś takiego. Broń wprost idealna do walczenia w powietrzu.
Wymierzyła
bicz w jego stronę. W ostatniej chwili jej przeciwnik zrobił unik. Zaczęła się
zacięta walka. Nikt nie wiedział, kto wygra. Walka pomiędzy ojcem a córką.
Ostatecznie
jednak do Lucyfera przyłączyło się kilka innych demonów, dlatego Bellona
musiała trzymać głowę na karku. Było to niezwykle ciężki i po raz pierwszy w
życiu musiała przyznać, że nie podoła. Ostatecznie władca piekieł uderzył ją
płazem w twarz. Nie miała już siły dalej się bronić. Miała szczęście, że niefortunnie Lucyferowi wyślizgnął się miecz i nie uderzył jej ostrzem, gdyż już by
nie żyła.
Upadła
na ziemię, z braku sił wszystko się zmieniło, ponownie miała na sobie suknię
ślubną, a skrzydła zniknęły. Loki podbiegł do niej. Wystarczyło, że tylko jej
dotknął, a oboje stali się niewidzialni. Wziął ją na ręce, po czym niezauważeni
umknęli przed wzrokiem wszystkich demonów, którzy wpadli w popłoch.
Z
tyłu było jeszcze słychać Lucyfera, którzy wrzeszczy na wszystkich, aby jak
najszybciej ich znalazł. Ponadto wszystkich przeklinał.
Przejdź do:
nooo, niczego sobie, zapraszam do siebie w między czasie, hejka ! owce
OdpowiedzUsuń